top of page
  • Zdjęcie autoraGoldfinch

Znienawidzeni Millenialsi – Cyber Rewolucjoniści


Jakieś 8 lat temu gdy jeszcze pracowałem dla bardzo dużej korporacji mój szef zwykł strasznie narzekać na Millenialsów. Ciągłe żądania, brak poświęcenia, brak przywiązania, wszystko nie tak z tym pokoleniem. I tu rodzi mi się takie pytanie, w czym problem?

Gdyby zapytać takiego managera czy dyrektora w wielkiej firmie czym cechuje się stereotypowy Millenials to tak by brzmiała odpowiedź:

- Uprzywilejowani: osoby, które czują się uprawnione do awansów, podwyżek i innych nagród bez konieczności wkładania wymaganego wysiłku lub czasu.

- Poszukiwacze pracy: osoby z większym prawdopodobieństwem często zmieniające pracę w poszukiwaniu lepszych możliwości.

- Wymaganie ciągłej informacji zwrotnej: osoby potrzebujące częstych informacji zwrotnych i weryfikacji.

Oczywiście to są tylko stereotypy, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że przez takie postrzeganie pokolenie Millenialsów często jest postrzegane jako osoby niepewne swoich umiejętności, niezdolnych do samodzielnej pracy, z wysoką samooceną i do tego wszystkiego bez zaangażowania i lojalności wobec swoich pracodawców. I z takim obrazem was zostawiam.


W sumie sam jestem Millenialsem to chyba tak źle nie jest. Jeśli spojrzeć na przekrój czasowy pokolenia Y, czyli właśnie Millenialsi, to są to osoby, które urodziły się w latach 80-tych i 90-tych, tak więc Najstarsi Millenialsi mają już 43 lata. Skoro już są tacy źli to może są też w czymś dobrzy. Oto kilka przykładów:

- Znajomość technologii: osoby bardzo dobrze radzące sobie z technologią, ponieważ dorastali z nią jako integralną częścią ich życia.

- Poszukiwanie celu i równowagi między życiem zawodowym a prywatnym: Millenialsi traktują jako priorytet znalezienie sensownej pracy i utrzymanie zdrowej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym.

- Współpraca i zorientowanie na pracę zespołową: Millenialsi są często uważani za silnych graczy zespołowych i cenią sobie współpracę w miejscu pracy.

- Świadomość społeczna: Millenialsi są często postrzegani jako bardziej świadomi społecznie i ekologicznie niż poprzednie pokolenia.


Każdą z tych cech można oceniać pozytywnie lub negatywnie. Osobiście bardzo często spotykałem się niestety z tymi negatywnymi ocenami no bo jak to tak, cały czas wpatrzeni w te ekrany telefonów, w ogóle jak to jest możliwe żeby skończyć pracę o 17:00, i nic tylko o tych ideałach. Sami widzicie, że bycie Millenialsem w świecie korpo gdzie liczy się ilość przepracowanych godzin, gdzie każdy pracuje na własny sukces, i w sumie to liczy się tylko ilość zer na koncie naszych mocodawców, wcale nie jest łatwe.


Jakiś czas temu miałem okazję się zagłębić w temat kultury organizacji. Bardzo często ów kultura jest budowana przez jej kierownictwo a nie przez wszystkich pracowników, a jeśli się przyjrzeć się z bliska to większość korporacji które powstały przed rokiem 2000 to firmy prowadzone przez generacje Boomersów lub generacje X, i to właśnie ich kultura tam króluje. Rzadko też się spotkacie z Millenialsem na stanowisku kierowniczym.


Więc skąd się bierze to zdziwienie, że taka forma pracy nam nie pasuje? Ano właśnie z kwestii wychowawczych. Przecież nasze dzieciństwo to prócz grania w piłkę czy skakanie na gumie to właśnie poznawanie technologii! Kiedy nasi rodzice korzystali z komputerów do pracy my przeważnie się nimi bawiliśmy. Gdy nasi rodzice słuchali drukarek igłowych my graliśmy w Prince of Persia albo w Super Mario Bros. Sam fakt, że w czasie, gdy przeżywaliśmy burze hormonalne pojawił się internet i telefonia komórkowa sprawił, że nasze postrzeganie technologii jest zupełnie odmienne niż chociażby mojej starszej siostry (Gen X).

Można by śmiało powiedzieć, że odkrywaliśmy technologię na nowo. Nie bez przyczyny też tak mocno się przywiązaliśmy się do technologii. Dzięki takim zdobyczom jak internet czy komórki, nasz sposób komunikowania z rówieśnikami również się zmienił. Coraz częściej wykorzystywaliśmy pozbawione emocji słowo pisane, czyli SMS-y albo komunikatory internetowe. Emocje były wyrażane w emotkach, bo społeczna komunikacja werbalna została wyparta przez komunikacje cyfrową.


Więc jeśli spojrzymy na Millenialsów przez pryzmat czasów w jakich dorastaliśmy, to nie można się dziwić, że to co jest uznawane przez poprzednie generacje za nasze ułomności dla nas jest to coś normalnego. No bo skoro już jako nastolatek na ważne pytania mogłem otrzymać odpowiedź w przeciągu kilku sekund to czemu teraz jako dorosły człowiek, jeśli coś robię to nie mogę otrzymać tzw. "feedbacku” pięć minut od czasu jej wysłania? Czemu to jest dziwne, że nie chcę przepracować w jednej firmie dwudziestu lat, skoro od ponad dwudziestu lat na własnej skórze doświadczam ciągłych a firma w której pracuje przeszła trzy gruntowne zmiany w przeciągu trzech ostatnich lat? Czemu jako dorosły człowiek mam się ograniczać do schematów narzuconych przez innych ludzi skoro już jako dzieciak zostałem nauczony, żeby te schematy łamać? I to właśnie bardzo mi się podoba w Millenialsach, to co inni wskazują za nasze wady my jesteśmy w stanie przekuć na zalety.


Dzięki temu, że jako dzieciaki mieliśmy możliwość bawić się technologią, teraz możemy tworzyć cyber świat taki jaki chcemy. My nie postrzegamy technologii tylko jako proste narzędzie do realizacji procesów biznesowych. My widzimy cyber jako element naszego życia, coś co nam towarzyszy na co dzień, dlatego chcemy, żeby ta technologia nam służyła. Można by się pokusić, że jesteśmy takimi cyber rewolucjonistami, bo z prostych arkuszy kalkulacyjnych stworzyliśmy świat, w którym możemy wymieniać się informacjami i opiniami bez ograniczeń, świat w którym to robot odkurza nam dom i szykuje nam obiad. Mark Zuckerberg, twórca facebook-a największej cyber społeczności na świecie jest Millenialsem, a sam portal powstał jako żart. OpenAI czyli twórcy Chat GPT to również Millenialsi. Twórca aplikacji Bolt (kiedyś Taxify) miał zaledwie 19 lat, gdy w 2013 jego dzieło ujrzało światło dzienne. W niecały rok jego aplikacja była już dostępna w wielu europejskich krajach. Dla porównania Uber powstał w 2009 roku, a dopiero pięć lat później, czyli w tym samym czasie co Taxify zaczął operować poza granicami USA. To tylko pokazuje jak nie wiele Millenialsi potrzebują, aby dostosować się do zmieniającego się otoczenia.

Tak jak już wcześniej wspomniałem, na cechy Millenialsów można patrzyć w dwojaki sposób. Tam, gdzie niektórzy widzą zalety inni widzą wady i vice versa. W wielu rozmowach, które prowadzę, bardzo często zauważam, że trochę idealizuje swoje pomysły. No bo przecież to takie proste, wystarczy zacząć uczyć dzieci o cyberbezpieczeństwie, wtedy wszyscy już będą bezpieczni. Oczywiście wtedy trzeba zejść na ziemię i zderzyć się z rzeczywistością. W takich sytuacjach przydaje się doświadczenie poprzednich generacji, które doskonale wiedzą, że duże zmiany nie następują z dnia na dzień. Jeśli mówimy o budowaniu bezpiecznego cyber społeczeństwa to w sumie dla każdego powinniśmy wymyśleć indywidualny tok nauczania. Cyberbezpieczeństwo to nie matematyka czy język polski, gdzie w pewnym sensie podąża się za schematami. Tutaj proces musi być dostosowany do zachowań konkretnego człowieka. Przecież nie wytłumaczę przedszkolakowi, że należy używać uwierzytelniania dwuskładnikowego do logowania do banku albo czym jest statyczna analiza kodu. Pomimo, że rozmawiamy w tym samym języku to w gruncie rzeczy każdy z nas komunikuje się zupełnie inaczej i mówi „swoim” językiem.


Jeśli o mnie chodzi to jestem typowym Millenialsem:

- Mam swój wyidealizowany cel, a nie puste hasło z korpo szyldu.

- Jestem świadom tego, że cyberbezpieczeństwo to koncept społeczny a nie tylko cyferki w excelu z określonymi KPI.

- Szanuje swój czas i jeśli mam go poświęcać to wolę to robić dla dobra ogółu a nie na pomnażanie czyjegoś salda.

- Jestem lojalny swoim przekonaniom a nie wobec kogoś kto płaci mi za moją wiedzę i umiejętności.

- Patrzę się w ekran telefonu więcej niż inni i jestem gadżeciarzem.

- Zmieniam pracę jak mi coś przestaje pasować, bo w gruncie rzeczy praca dla kogoś to tylko środek, aby zrealizować swój własny cel, a nie cel sam w sobie.


Niemniej jednak mówiąc te rzeczy uwielbiam rozmawiać z osobami, z innych pokoleń. To oni właśnie potrafią sprowadzić na ziemię, kiedy my Millenialsi zaczynamy szybować zbyt wysoko. Są to osoby, które mają znacznie większe doświadczenie i niejednokrotnie musieli podejmować znacznie cięższe decyzje w swoim życiu. Ich podejście pokazuje, że nie zawsze ciągła zmiana jest dobra i czasem warto się zatrzymać w miejscu i zwyczajnie cieszyć się tym co tu i teraz.


Uwielbiam też rozmawiać z dzieciakami, które dopiero wchodzą w dorosły świat. Ich perspektywa świata bez granic jest jeszcze większa niż nasza, a są to ludzie, którzy mają dopiero naście lat. Dla nich nie istnieje coś takiego jak koncept pracy za biurkiem. Młodzi milionerzy, którzy zarabiają na zabawie.


A jak wam się wydaje, czy Millenialsi są prawdziwymi rewolucjonistami? Jak sądzicie, czy z wchodzącym w dorosłość pokoleniem Z, praca za biurkiem przestanie istnieć? Jestem bardzo ciekaw w jaki świat będzie wchodzić moja córka gdy będzie już dorosła. Przy tym tempie zmian z pewnością będzie to zupełnie inny niż kiedy my Millenialsi wchodziliśmy w pełnoletność.


14 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page